Jesień to niewątpliwie czas utraty pełnych słońca ciepłych i długich dni, urlopów i wakacji szkolnych, beztroskich spotkań towarzyskich w pachnących ogrodach i zielonych parkach. U mnie jesień zbiegła się z ponowną lekturą wydanej w 1986 roku, a przez wiele ostatnich lat niedostępnej w księgarniach w Polsce książki autorstwa amerykańskiej pisarki i badaczki psychoanalizy Judith Viorst o tytule „ TO, CO MUSIMY UTRACIĆ, czyli miłość, złudzenia, zależności, niemożliwe do spełnienia oczekiwania, których każdy z nas musi się wyrzec, by móc wzrastać”.
To propozycja, która pomimo upływu lat nie traci na ważności, gdyż tematy w niej zawarte nie ulegają przedawnieniu, są ponadczasowe i nieustannie skłaniają do refleksji i zadumy.
W ocenie autorki: „Doświadczenie straty towarzyszy nam w życiu bardzo często. Strata to nie tylko śmierć najbliższych, ale również rozłąka i rozstanie z tymi, których kochamy, świadoma i nieświadoma utrata romantycznych marzeń, rezygnacja z niemożliwych do spełnienia oczekiwań, a także zaakceptowanie tego, co nieuniknione”…tak jak mijającego lata, które przemieniło się w jesień. Radzenie sobie z utratami może nas wzmocnić emocjonalnie i psychicznie, a świadomość wpływu straty na nasze życie jest szansą na nową, pełną mądrości i nadziei zmianę.
„TO, CO MUSIMY UTRACIĆ…” to pełna mądrości i dowcipu książka dla wszystkich ciekawych życia.